Hossa, bessa, czyli o co chodzi na giełdowym parkiecie

Zmiana i to cykliczna zmiana jest wpisana w nasze życie. Tak to zwyczajnie jest, że po deszczu wychodzi zza chmur słońce, po zimie nadchodzi wiosna i tak życie toczy się w cyklu od pogody do niepogody. Nie inaczej jest z giełdą: tu także raz jesteśmy na górce, a raz na dole, a w dodatku ten rytm cyklicznie się powtarza.

Trendy kształtują ceny na giełdzie

Wiadomo, na giełdzie się handluje: raz sprzedaje, a raz kupuje. Popyt ściera się tu z podażą i wpływa na cenę. Tylko giełda to nie jest miejsce dla indywidualistów, bo to tłum, który podąża za trendem, kształtuje ceny. Zazwyczaj działa to w ten sposób: gdy wszyscy zaczynają sprzedawać, cena zaczyna spadać, a w tym momencie tłum ulega panice i także sprzedaje. Za to gdy cena akcji rośnie, wszyscy kupują, bo wydaje im się, że na pewno zarobią, a wtedy ceny stają się jeszcze wyższe. To nie do końca logiczne i działa zupełnie inaczej niż sklep, gdzie w trakcie wyprzedaży ludzie rzucają się na towar, by kupić nieco taniej. Na giełdzie, gdy ceny spadają, wszyscy sprzedają, a gdy rosną, kupują. To właśnie trend.

Intuicja, czyli…

Świetnie, myślisz sobie. W takim razie żadna specjalna wiedza nie jest potrzebna, by kupować i sprzedawać na giełdzie. Wystarczy tylko podążać za tłumem i robić dokładnie to samo, co oni: sprzedawać, gdy wszyscy sprzedają i kupować, gdy kupują. Tylko takie działanie to nic innego jak spekulacja, która opiera się na intuicji, wrażaniu, a nie na rzetelnej wiedzy. Przy spekulacji niestety zbyt często popełniamy ten błąd, że kupujemy lub sprzedajemy po cenach, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistą wartością, akcje są albo niedowartościowane, albo zdecydowanie przeszacowane. To taka zabawa w zgadywankę, a trendy, które kształtują spekulanci, nazywane są hossą lub bessą. Intuicja jest jednak ważna. Dlaczego? Sprawdź tutaj – Na Giełdzie.

Hossa i bessa, czyli niedźwiedź i byk

Bessa, czyli rynek niedźwiedzia to trend spadkowy. Niedźwiadek wyciąga łapę do przodu i zadaje cios, z góry na dół, a więc ceny gwałtownie spadają. Inwestorzy widzą, że za moment zostaną z niczym i aby zminimalizować straty, sprzedają. To z kolei sprzyja dalszemu obniżeniu cen. Trend wzrostowy to z kolei hossa. Akcje spółek drożeją, a inwestorzy chętnie je kupują. W końcu liczą na to, że za chwile będą jeszcze droższe, a oni wyjdą z giełdy ze znaczącym zyskiem. Hossa to by, ruch głowy, rogi to symbole rosnących w siłę cen. Tylko oczywiście te cen nie mogą stale rosnąć i przychodzi moment, gdy bańka pęka. Wtedy następuje spadek, a inwestorzy zaczynają gwałtownie sprzedawać. Mniej doświadczeni inwestorzy wpadają wówczas w panikę: myślą, dlaczego? Cóż, wiele osób ucieka wówczas z pieniędzmi i już nigdy nie wraca na giełdowy parkiet.

Rytm fal giełdy

To spory błąd, bo inwestorzy w panice, emocjach, zwyczajnie zapominają, że wszystko jest cykliczne, a w dodatku na giełdzie występują określone fale w trendach, które można śledzić. Po kryzysie, w czasie, którego nastąpiła wielka wyprzedaż, na rynek trafia z powrotem kilku śmiałych inwestorów, którzy kupują. To lekki start bessy, ale słaby, bo wszyscy inni obserwują ich na początku z uwagą i nie podążają za nimi.

Tylko nastroje ponownie się poprawiają, gospodarka się rozwija, bezrobocie maleje, PKB rośnie, a ci, którzy stosują analizę fundamentalną już wiedzą, że warto inwestować. Nawet ci ostrożniejsi zaczynają kupować. Ceny rosną i zaczyna być widoczne mocne przeszacowanie, które dostrzegają ci, którzy kupowali jako pierwsi. Oni też zazwyczaj zaczynają sprzedawać, a ceny stopniowo spadają. Ci mniej doświadczeni jeszcze tego nie dostrzegają i nie tylko nie sprzedają, a wręcz dokupują kolejne akcje. Pojawia się więc niewielki wzrost, a po nim następuje spektakularny upadek i rozpoczyna się bessa. Taki stan potrafi trwać bardzo długo, czasami nawet kilka lat.